W ubiegłym tygodniu Sejm przyjął nową ustawę budżetową, uwzględniającą rządową autopoprawkę, dekretującą przyszłoroczny wzrost gospodarczy na poziomie 3,7%. Wiele okoliczności wskazuje, że zapewne będzie gorzej. Nie mam jednak pretensji do rządu za ten - nomen omen - urzędowy optymizm. Sądzę, że minister finansów podpisując się pod taką liczbą dobrze wiedział, co robi. Optymistyczne prognozy to jedna z broni jaką ma do dyspozycji w walce z recesją. Bo przecież złowrogie słowo kryzys kołacze się po niejednej głowie, budząc lęki i sprawiając, że rynki w swej masie znów dają się nosić emocjom, tym razem negatywnym.
Nie wiem, czy wzrost wyniesie w przyszłym roku 3,7%, czy będzie to, jak sądzę, mniej (choć zapewne prawdziwej recesji unikniemy). Jednego możemy być pewni: na jakiś czas warunki prowadzenia biznesu będą gorsze, niż te, do których już trochę przywykliśmy w ostatnich latach. A zatem, ciężkie czasy? Przynajmniej mentalnie - tak. W ciężkich czasach naczelną cnotą biznesu staje się oszczędność. I słusznie - trzeba wszak przetrwać. Ale i w tej dziedzinie z reguły emocje biorą górę nad racjonalnym myśleniem. Bo przecież chwila zastanowienia pozwoli nam dostrzec, że nie chodzi o to, by nie wydawać i nie inwestować, ale o to, by robić to mądrze. Właściwym hasłem na ciężkie czasy jest efektywność.
Czyż kwestia poprawy efektywności sprzedaży nie jest szczególnie paląca w ciężkich czasach? Przecież, gdy rynek rośnie i wszystko idzie dobrze, można sobie pozwolić nawet na odrobinę rozrzutności. W kryzysie zaś, może to być sprawą życia i śmierci. Czy można w tej sytuacji nie wdrażać programu poprawy efektywności sprzedaży?
Problem jednak w tym, że trzeba wykazać, że wzrost efektywności rzeczywiście następuje, a z tym klasyczne programy mają pewien problem. To dlatego, w naszym programie Klinik Sprzedaży od samego początku zwracamy szczególną uwagę, by powiązać ich przebieg z konkretnymi i mierzalnymi skutkami ich przeprowadzenia. Łatwo więc dostrzec choćby tę pierwszą udaną transakcję, która z nawiązką spłaca inwestycję w Kliniki.
Mówi się, że recesja, kryzys, ciężkie czasy są dla gospodarki tym, czym nagła zmiana warunków środowiskowych w procesie ewolucji: uruchamiają przyspieszony dobór naturalny, eliminując organizmy słabe i nagradzając te, które są najbardziej elastyczne i najlepiej przystosowane. To prawda. Jest jednak zasadnicza różnica pomiędzy gospodarką, a ewolucją. Organizmy żywe nie mogą się zmienić w krótkim okresie ciężkich czasów. Firmy - pod mądrym kierownictwem i przy racjonalnym gospodarowaniu swoimi zasobami - tak. I nawet te, które startują z pozycji dinozaurów, nie muszą podzielić ich losu. Choćby dlatego warto inwestować w poprawę efektywności sprzedaży. Nawet w ciężkich czasach.
Pomiń Pomiń Pomiń
R-blog
W tym miejscu znajdziesz krótsze i dłuższe artykuły na aktualne tematy związane z działalnością Resonance.Przejdź na stronę bloga, klikając jego nazwę Przemyślenia, porady, uwagi... na pasku nawigacyjnym, aby zobaczyć wszystkie wpisy. Możesz też kliknąć na interesujący Cię tag.
Logika i emocje w czasie spowolnienia gospodarczego.
wtorek, 9 grudnia 2008, 19:48
Autor: Paweł Krawczyk
Zmieniony przez: ,
Widoczny dla całego świata